Czasu nie zostało zbyt wiele, ale wciąż jest szansa przygotować się do przetargu i zgłosić wdrożone przed 1 stycznia 2014 przedsięwzięcia modernizacyjne, w wyniku których uzyskano oszczędności energii pierwotnej. Jeśli to nie zostanie zrobione w 3 przetargu, który wkrótce zostanie ogłoszony, to już nie zostanie zrobione nigdy! Przepadnie. Proponowana nowelizacja ustawy o efektywności energetycznej likwiduje przetargi, ale również zmienia datę kwalifikowalności przedsięwzięć, za które można uzyskać białe certyfikaty.
Większość przedsiębiorstw produkcyjnych podejmuje ciągle na różną skalę i z różną skutecznością działania prooszczędnościowe, dbając w ten sposób o swoją konkurencyjność. Koszty energii i materiałów stanowią na tyle ważne pozycje bilansu, że opłaca się szukać sposobów jak je zmniejszyć, jak poprawić efektywność wykorzystania własnych zasobów. Działania takie podejmują także samorządy lokalne oraz spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe w odniesieniu do zasobów budowlanych, oświetlenia, zaopatrzenia w energię elektryczną i ciepło… Na mniejszą skalę oszczędności szukają wszyscy racjonalnie myślący użytkownicy energii – czy to z powodów finansowych, czy też w wyniku świadomości skutków ekologicznych marnotrawstwa energii.
Patrząc na historię dwóch przetargów URE na białe certyfikaty trudno oprzeć się wrażeniu, że mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że może się o taką premię – nagrodę za podjęte inicjatywy – się upomnieć. Na liście beneficjentów przetargów wyraźnie dominują przedsiębiorstwa energetyczne (głównie PECe) i spółdzielnie mieszkaniowe. A zainteresowanie jest tak nikłe, że aby skonsumować dostępną pulę certyfikatów ofert musiałoby wpłynąć 10-20 razy więcej! Pieniądze są do wzięcia – trzeba tylko po nie sięgnąć. I jest to tylko dodatkowy bonus, bo prawdziwy zysk to trwałe oszczędności na kosztach energii, które zrealizowane przedsięwzięcie nam przynosi.
Warto zadać sobie pytanie – czy nasza firma wdrożyła jakieś przedsięwzięcia, które kwalifikują się do przetargu? A jakie się w ogóle kwalifikują? Odpowiedź jest w przepisach, ale na początek, dla weryfikacji, sprawdźmy odpowiedzi na poniższe pytania:
- Czy jesteśmy objęci systemem ETS? Jeśli tak to większość podejmowanych PSPEE nie będzie się kwalifikowała do przetargu i warto się skonsultować ze specjalistą, zanim podejmie się działania przygotowania dokumentacji do przetargu.
- Czy na realizacje przedsięwzięć proefektywnościowych pozyskano środki budżetowe lub środki UE? Jeśli tak to znowu tracimy szansę na skuteczny udział w przetargu, bo jedno przedsięwzięcie nie może być wspierane wielokrotnie. Przy czym tutaj należy być ostrożnym i precyzyjnym, gdyż interpretacje Ministerstwa Finansów na temat środków budżetowych czasem wydają się zaskakujące. Nie każda pomoc publiczna wyklucza. Czasem jednak wykluczenie budzi zdziwienie jak np. w przypadku przedsięwzięć zlokalizowanych w specjalnych strefach ekonomicznych. I w tym przypadku warto skontaktować się ze specjalistami, zanim podejmie się dalsze działania.
- Czy przedsięwzięcie zrealizowano po 1 stycznia 2011? Tu odpowiedź jest prosta i jednoznaczna. Jeśli tak to się kwalifikuje, jeśli nie, to się nie kwalifikuje.
- Czy w wyniku realizacji przedsięwzięcia/przedsięwzięć tego samego rodzaju uzyskano średniorocznie co najmniej 10 toe (~420 GJ) oszczędności energii pierwotnej? Jeśli wartość progowa została osiągnięta, to można przygotowywać się do wzięcia udziału w przetargu. A jak to sprawdzić? Jeśli nie mamy audytu energetycznego, to służby utrzymania ruchu, albo służby technologiczne, albo księgowość będą musiały to oszacować. Jeśli nie potrafimy oszacować, to szukamy specjalistów od efektywności energetycznej i rozpoczynamy negocjacje przeprowadzenia audytu ex post potwierdzającego osiągnięty efekt. Audyt jest niezbędnym załącznikiem do oferty przetargowej.
- Czy przedsięwzięcie lub grupę przedsięwzięć można zakwalifikować do grup i rodzajów w wykazie zamieszczonym w obwieszczeniu ?
Podejmując decyzję o ewentualnym starcie w przetargu, należy mieć przymiarkę co do kosztów tej całej zabawy i potencjalnych korzyści. Korzyści są uzależnione od skali oszczędności uzyskanych po wdrożeniu przedsięwzięcia. Bez ryzyka można przyjąć, że wartość sprzedanych certyfikatów będzie co najmniej na poziomie 1000 zł/toe. W najgorszym możliwym przypadku, tuż za progiem kwalifikowalności, mówimy o kwotach rzędu 10 tys. zł. Szału nie ma, ale wszystko zależy od tego, czy konieczne jest ponoszenie dodatkowych kosztów, bo jeśli wszystko jesteśmy w stanie przygotować własnymi siłami, to 10 tys. też jest warte zachodu. Z drugiej strony średnia wielkość PSPEE w dotychczasowych przetargach była rzędu 200 toe, a to daje już minimum 200 tys. zł. Jeśli mamy wyższą akceptację ryzyka to zmieniając wartość ω możemy uzyskać nawet 100 tys. zł więcej, ale ryzykujemy utratę wszystkiego. Dla dużych zakładów oszczędności są często o wiele wyższe niż 200 toe/rok, a za tym idą wyższe kwoty ze sprzedaży świadectw efektywności energetycznej.
Podsumowując – już ostatni dzwonek, ostatnie 2 miesiące, ale jeszcze można przygotować się do udziału w przetargu i nie stracić pieniędzy, o których pisałem. Pewnie przyda się pomoc specjalistów – wtedy zapraszamy do współpracy. A może wystarczy szkolenie lub warsztaty – właśnie takie uruchamiamy 3 i 10 grudnia w Katowicach. Tutaj możesz się dowiedzieć więcej na ten temat.