Skuteczność przetargów URE - trochę statystyki

Opublikowany

W 2011 roku uchwalono UstawÄ™ o efektywnoÅ›ci energetycznej, która wprowadziÅ‚a system motywowania do podejmowania przedsiÄ™wzięć sÅ‚użących poprawie efektywnoÅ›ci energetycznej oparty na pozyskaniu, obrocie oraz zobowiÄ…zaniu do umorzenia praw majÄ…tkowych nazwanych BiaÅ‚ymi Certyfikatami. Na mocy przepisów ustawy oraz rozporzÄ…dzeÅ„ wykonawczych URE zostaÅ‚o zobligowane do organizacji przetargów, w ramach których Å›wiadectwa efektywnoÅ›ci energetycznej bÄ™dÄ… przyznawane podmiotom (głównie odbiorcom koÅ„cowym), które w wyniku wdrożonych przedsiÄ™wzięć uzyskaÅ‚y trwaÅ‚e oszczÄ™dnoÅ›ci energii. Przetarg miaÅ‚ siÄ™ odbywać co najmniej raz w roku lub częściej — w przypadku nierozdania w caÅ‚oÅ›ci puli BC zaoferowanych w danym przetargu…

Tyle teoria — a jak wyglÄ…da praktyka? Mamy drugÄ… poÅ‚owÄ™ listopada 2014 i zakoÅ„czone 2 (sÅ‚ownie: dwa) przetargi URE, w których Å‚Ä…cznie wzięło udziaÅ‚ 698 przedsiÄ™wzięć (ile podmiotów trudno policzyć, bo wiÄ™kszość podmiotów skÅ‚adaÅ‚a po kilka ofert), z czego 276 ofert zostaÅ‚o odrzuconych. JeÅ›li wierzyć urzÄ™dnikom URE powodem odrzucenia byÅ‚o niedbalstwo w przygotowaniu kilkustronicowej deklaracji przetargowej i jednostronicowej karty audytu. Moim osobistym zdaniem jednak urzÄ™dnicy znaleźli doskonaÅ‚e pole do zademonstrowana swej wÅ‚adzy i skutecznie je wykorzystujÄ…, interpretujÄ…c przepisy i przerzucajÄ…c ciężar winy na legislatora. Ot, taki biurokratyczny koszmar, do którego przyszÅ‚o nam już siÄ™ przyzwyczaić. BiorÄ…c pod uwagÄ™, że oferent dowiadywaÅ‚ siÄ™, że jego oferta nie speÅ‚niÅ‚a kryteriów formalnych po 8-10 miesiÄ…cach, a w przepisach nie ma żadnej Å›cieżki odwoÅ‚awczej ani możliwoÅ›ci naprawy drobnych uchybieÅ„, to można sobie wyobrazić jaki poziom irytacji i frustracji towarzyszy hasÅ‚om: URE, przetarg, biaÅ‚e certyfikaty, efektywność energetyczna… A celem przecież byÅ‚o wspieranie, kreowanie pozytywnych postaw wzglÄ™dem poprawy efektywnoÅ›ci energetycznej. JeÅ›li przy tym uwzglÄ™dnić szalenie maÅ‚e zainteresowanie udziaÅ‚em w przetargach (bazujÄ…c na Å›redniej wielkoÅ›ci przedsiÄ™wziÄ™ciu i iloÅ›ci BC zaoferowanych w przetargach ofert powinno być ok. 5-10 tys. a nie 404!) i rozdanie zaledwie 4% zaoferowanej puli to sprawa wydaje siÄ™ kuriozalna.

A czas? Czy to możliwe, że legislator nałożył na urzędników tak ciężki obowiązek, w którym ponad 20 pracowników komisji przetargowej musi pracować przez około 200 dni, aby ogłosić wyniki, których kwalifikacja odbywa się na podstawie niezbyt skomplikowanego algorytmu matematycznego? Jaka jest efektywność wykorzystania czasu przez pracowników komisji? Czy powodem jest totalny brak kompetencji, czy też zachodzą tu jakieś inne przesłanki? Jeśli chodzi o kompetencje, to może należy wyjaśnić podatnikom, którzy ten system utrzymują, na jakiej zasadzie odbywa się nabór do komisji przetargowej? Przy tak wysokiej stopie bezrobocia z pewnością na rynku znajda się osoby, które będą w stanie to zadanie wykonać równie profesjonalnie, a przy tym o wiele szybciej (proste oszacowanie: 698 ofert 426 dni kalendarzowych, 20 członków komisji prowadzi do wniosku, że jedną ofertę lustrowano przez 12 dni). Czy to nie jest przypadkiem strajk włoski? Myślę, że URE powinno się wytłumaczyć ze swoich działań (to jest w ich dobrze pojętym interesie) i logicznie uzasadnić, o co chodzi, bo przyglądanie się czystej statystyce prowadzi do brzydkich podejrzeń.

Miała być refleksja statystyczna — przyjrzyjmy się więc gołym cyfrom.

wyniki przetargów na wybór przedsięwzięć służących poprawie efektywności energetycznej

Wnioski niech każdy wyciągnie sobie sam dla siebie.
Przykre jest to ciągłe marnowanie czasu, szans, potencjału, energii Polaków i działających w Polsce przedsiębiorstw. Czy naprawdę nie możemy niczego zrobić porządnie? Ale koniec narzekania — myślmy pozytywnie: CHANGE WE NEED



System Białych Certyfikatów w obecnie zaimplementowanej postaci jest mało przejrzysty i głęboko nieefektywny. Nie motywuje graczy rynkowych do zainteresowania efektywnością energetyczną – co najwyżej skłania do wykorzystania jednorazowych okazji poprzez skonsumowanie bonusu związanego z przedsięwzięciami, które i tak byłyby realizowane. Nie dziwi więc ostra gra na wycenie efektu energetycznego ω, w okolicach i nawet poniżej 0,5 (co oznacza, że za 1 toe oszczędności energii pierwotnej płacimy > 2 toe BC). Ale nie to jest najbardziej niepokojące, gdyż ten obszar dotyczy tych, którym się powiodło, i z sukcesem przez maszynę urzędniczą zostali przemieleni, a zainwestowany czas i środki finansowe przyniosły spodziewany rezultat. Miarą nieefektywności jest czas urzędników – 23 osoby wymienione w protokole 1 przetargu przez 182 dni kalendarzowe i 27 osób wymienionych w ostatnim protokole poprzetargowym przez 244 dni kalendarzowe miało zajęcie związane ze studiowaniem ofert, audytów i interpretowaniem ich zgodności z nieprecyzyjnymi przepisami prawa. Czy nie szkoda tego czasu? Czy nie można było lepiej wykorzystać kompetencji wykształconych urzędników niż cedować na nich rozstrzygnięcie czegoś, co zgodnie z planem powinno przebiegać wg prostego algorytmu i właściwie powinien to załatwić jeden komputer? Czy to nie przykład marnowania czasu wspólnego, okradania z potencjału? Kolejnym przykładem jest 40% odrzuconych ofert z powodów formalnych. W tym przypadku czas i środki zainwestowane przez oferentów okazały się albo niewystarczające, albo zmarnowane. I nie ważne czy uchybienie było drobnej natury (typu brak kodu pocztowego przy lokalizacji przedsięwzięcia, zaokrąglenie podawanych wielkości) czy ważniejsze (brak podpisu osoby upoważnionej, pomyłki rachunkowe), czy należało do tych grubszych (brak audytu lub przedsięwzięcie źle nazwane i niekwalifikujące się do BC) – ważny jest skutek: zaangażowaliśmy się, czekaliśmy prawie 9 m-cy na wyniki i nasza oferta nie podlegała nawet ocenie. Nie buduje to zaufania na linii państwo (urząd) – przedsiębiorca. Tego typu feedback powinien być na tyle szybki, aby oferent mógł spokojnie przygotować się do następnego przetargu bazując na wiedzy i doświadczeniu, które zdobył poprzednim razem (a nie po 10-12 m-cach!) Nic dziwnego, że pojawia się zniechęcenie. A najważniejszym dowodem nieefektywności jest to, że wybrane oferty opiewały w sumie na zaledwie 4% kwoty oferowanych przez URE w przetargach Białych Certyfikatów. Jeśli to jest pochodna celu ustanowionego prawa to twierdzę, że z tego nie możemy być dumni – ani Ministerstwo Gospodarki, ani Prezes URE, ani my Polacy, którzy ten system sponsorujemy z naszych podatków.

Potrzebujemy prostego i przejrzystego systemu, który będzie zachęcał do sięgania po oszczędności energii. W takim systemie nie ma miejsca na aukcje – należy certyfikaty (lub premie w innej postaci, np. zwolnienia podatkowe) przyznawać na bieżąco tym, którzy zrealizowali kwalifikujące się przedsięwzięcia. Procedura prosta i szybka, a weryfikujący urzędnik jest po to, by pomóc przedsiębiorcy osiągnąć korzyść, a nie pełnić rolę arbitra i kontrolera ścigającego oszustów lub członka wtajemniczonych, którzy znają i interpretują przepisy, a inni mają za tę wiedzę płacić. W przypadku skomplikowanych procedur pojawia się bowiem nisza rynkowa, którą błyskawicznie wypełniają firmy szkoleniowe, organizując spotkania warsztatowo-szkoleniowe z urzędnikami, którzy wyjątkowo w tym momencie podkreślają prywatny charakter swojej obecności i głoszonych poglądów.


Artykuł opublikowano także na blogach e-SYNERGIA.eu i KE-SYNERGIA.pl

Autor
Kategorie